24 wrz 2007

Nic nam sie nie chce

Myślałyśmy, że chwilowy spadek chęci do robienia czegokolwiek za jakis czas minie, ale wszystko wskazuje na to, że przerodzi się w głebszą formę depresji. Jednobiegunowej. Jesteśmy tak leniwe, że nawet porozumiewamy sie w pokoju przy użyciu gadu-gadu albo skypa, bo rozmowa twarzą w twarz byłaby zbyt wykańczająca. Każde poranne wyjście na zajęcia wymaga wielu godzin psychicznego przygotowania. Jestem przekonana, że coś dodawane jest do wody w kranie lub rozpylane w powietrzu bo nie zachowujemy się normalnie. Gdyby nie fakt, że najbliższy sklep jest może z 200 m od akademika, pewnie umarłybyśmy z głodu. Dziekujmy Bogu za winde. To nie koniec narzekań. Dziekan nie uznał nam jeszcze przedmiotów, gdyż albowiem dalej go nie ma w kraju. Nie chca nam przelac pieniadzy na konto, bo nie. Zaczyna robić sie zimno i nie ma białego sera. Odnowiła mi sie kontuzja i nie moge biegać. Ula próbowała dzisiaj trzykrotnie popełnić samobojstwo, ale nóż nie był dość ostry a nie miałysmy siły go naostrzyć. Ale w piątek piłyśmy pysznego drinka o wdźięcznej nazwie "Hemingway". Tym optymistycznym akcentem kończymy tego budujacego posta.

Ps. Dodajemy do galerii zdjecia samego akademika. Moze ogladajac zdjecia ktos znajdzie odpowiedz dlaczego nam sie nic nie chce. Moze to konstrukcja ścian tak na nas wpływa.
Esme

3 komentarze:

nata pisze...

staje sie uzalezniona od waszego bloga!! zainspirowana pomyslem, cchyba tez zaczne pisac o angielskich realiach, gdyz dzis zaczelam moja przygode z obcym uni. a co do depresji, to nie widze najmniejszego powodu, dla ktroego te bilae, puste sciany i korytarze mialyby was przygnebiac... moja kolezanka jest w szwecji i akademik jest w szpitalu.. tak tak 2 pietra szpital 2 pietra akademik. sadze, ze w waszym tez planuja jakis szpital... ;) pozdrowionka i nei dajcie sie tam!!!

Na Freestylu i Na Ostatnią Chwilę pisze...

Natka, no to my czekamy z niecierpliwością na linka do twojego blogaska :) A ściany są szare - i to nie z brudu tylko z planu. Tzn. pomalowane szarą farbą. Meble są szaro-żółte w pokojach i szaro-czerwone w kuchni. Dla odmiany roleta jest szara. Ale za to podłoga szara. Szarość, szarość widzę!
Gytha

Unknown pisze...

W tej szpitalnej teorii może coś być. U mnie w pokoju permanentnie choć jedna osoba jest chora i się leczy (na szczęscie chorób psychicznych jeszcze nie stwierdzono).
Poza tym akademik nie jest taki zły. Wystarczy, że wyjrzysz za okno, a tam...szary budynek.
Trzeba jednak przyznać Estończykom, że mają bardzo ładne odcienie szarości. Musi więc być to coś innego.