24 lis 2007

Sto lat sto lat....








Jak by ktos jeszcze nie wiedział, to jedna z nas ma dzis urodziny i to nie jestem ja:) Uli stuknęło (...) lat. Pamietam jak dzis, kiedy bawiła sie łopatką w piaskownicy. Jak te dzieci szybko dorastają. Wszystkiego naj, naj, naj. Żeby każdy kot na ulicy zatrzymywał się przed tobą i dawał pogłaskać. Oby zima w Estonii tego roku była ze śniegiem i +15 stopniami w tym samym czasie. Oby ser żółty w lodówce nigdy się nie kończył. Żeby zaczeli dostarczać pizze do akademika. Żeby z trzech form rzeczownika w estońskim została tylko jedna. Zeby z kranu płyneła nam woda gruszkowa. Tego wszystkiego Ci życzę:):):)

Ps. Zebyś się dziś sponiewierała na całego:P

23 lis 2007

Kes? Kus? Kas? eeee.... spasiba

Wybrałam się dziś do centrum handlowego "Eeden" (tak, Estończycy uwielbiają wstawiać wszędzie podwójne samogłoski). Idąc tam, zamyśliłam się nad swoim zakupowym celem i pomyliłam drogi. Gdy się zorientowałam, stwierdziłam że nie będę się wracać, skierowałam się w stronę gdzie mniej więcej powinna być "droga do Edenu" i idę. Ciemno, zimno, wilki jakieś... Doszłam w końcu do miejsca gdzie pojawiały się pojedyncze jednostki ludzkie. Ponieważ nadal nie byłam pewna gdzie zmierzam, postanowiłam zapytać się o drogę. W pobliżu nie było żadnych młodych ludzi, więc stwierdziłam że oto nadszedł ten czas i użyję estońskiego w praktyce. Podeszłam do pani oczekującej prawdopodobnie na autobus i skoncentrowana na tym, aby nie pomylić estońskiego "przepraszam" z "proszę", zagadnęłam o drogę. Jak już przebrnęłam przez "vabandust (=przepraszam)", to dalej słowa jakoś niekontrolowanie same wydostały się ze mnie i zapytałam się pani grzecznie o to, kim jest Eden. Skonsternowana stałam przed nią i myślałam, że mógłby być to faktycznie interesujący przyczynek do dyskusji, jednak teraz bardziej interesuje mnie gdzie jest Eden. Pani natomiast z miną nie mniej skonsternowaną od mojej powiedziała "tylko po rusku". Aha, no to w sumie dobrze, nie zorientowała się że gadam głupoty. Przełączyłam się na rosyjski i mówię, że ja trochę po rosyjsku rozumiem. Ona się ucieszyła i mówi: "A dobrze, mówisz po rosyjsku". No, fascynująca konwersacja, ale czas wyłuszczyć o co mi chodzi. Pytam się więc "gdzie jest sklep Eden?". Pani znów się rozpromieniła i po radosnym wykrzyknięciu "Aaa, Eden magazin" zalała mnie potokiem słów, tłumacząc jak się dostać do centrum handlowego. W tym momencie przypomniałam sobie, że nie przerabialiśmy jeszcze lekcji o tłumaczeniu drogi i właściwie to w ogóle nie rozumiem co ona gawarit, ale po wielokrotnym kreśleniu przez nią krzyża w powietrzu a potem wskazywania w prawo, domyśliłam się że na widocznym niedaleko skrzyżowaniu mam skręcić w prawo. Podziękowałam i poszłam i... no patrzcie państwo, dotarłam do Edenu. Wrócę do Polski jako poliglotka :) Z powrotem wracałam obładowana jak wielbłąd (i po krótkim czasie spocona jak mysz) znaną już drogą. Teraz znam dwie drogi do Edenu.

Gytha

21 lis 2007

!!!

Są! Przyszły! Nadeszły! Zmaterializowały się. Widnieją na naszych kontach. Długo oczekiwane... Raha, dziengi, geld, money, pieniążki ukochane. Odkryłyśmy je w piątek, ale dopiero teraz piszemy bo poszłyśmy balować i tak jakoś zeszło... zeszło trochę z konta... Teraz będziemy czekać na drugą ratę.

Gytha

11 lis 2007

Działo się

Jest niedziela i siedzę już drugą godzinę w bibliotece (!) Dokonałam tego nadludzkiego wysiłku (wstałam, umyłam sie, ubrałam i poszłam)tylko po to, żeby napisać głupi esej na na głupie zajęcia, którego termin oddania zbliżania sie nieubłaganie. W chwili obecnej mam już całe 2 zdania. W takim tempie spłodzę to arcydzieło literatury w moim przypadku fantastycznej około 2010 roku. W kazdym razie udało mi sie przez te 2 godziny przejrzeć wszystkie popularnonaukowe strony internetowe(pudelek, kozaczek, wiadomosci o gwiazdach na onecie, wp, i parę zagranicznych portali), przeliczyłam tez ilosc ksiazek na jednym regale i całe 15 min spedziłam wpatrujac sie w blizej nieokreślony punkt w przestrzeni. No, tyle o mnie.
W piątek organizowaliśmy dla naszego piętra "polish party". Oczywiście chodziło nam o przybliżenie polskiej kultury (?) zagranicznym studentom. Celem doraźnym było zaś sie najeśc i napić a wszystko to przy akompaniamencie "Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina..."- swoja droga chyba tego nie puściliśmy. Jest nas tu ok. 20 os i po wiekszych lub mniejszych dyskusjach udalo sie ustalić co kto ma robić. Nam przypadło w udziele gotowanie bigosu i barszczu. Bigos został przygotowany już w czwartek, tak że przez 2 dni na całym 4 pietrze, mozna było czuć wspaniały zapach kapusty. Smiem podejrzewać, że nasze wspolokatorki z Niemiec maja taka traume do tego warzywa, że nigdy wiecej nie wezmą go do ust (kisses for Fine and Andrea, you survived polish party:) Poza bigosem i barszczem były jeszcze faworki, żurek, sałatka warzywna, chleb ze smalcem, pierogi, uszka no i oczywiście wódka pod postacia wsciekłego psa. Ludzie mówią, że jedzenie było bardzo dobre, w co wierze, bo nic nie zostało. Impreza była przednia, a bałagan w mieszkaniu w dniu nastepnym jeszcze przedniejszy. Nie zdawałam sobie sprawy z tego że można natknąc sie na rozlany barszcz w tak przeróżnych miejscach. Póznym wieczorem jak zwykle wszyscy poleźli do klubu i tutaj nasza historia sie urywa (tzn jak zwykle spiłymy sie).
Wczoraj byłyśmy na premierze baletu "Eugeniusz Oniegin". Mimo naszej mizernej wiedzy na temat tańca, trzeba przyznać, że przedstawienie robiło wrażenie a umiejętności tancerzy stokroć przewyższały to co widziałyśmy w Petersburgu. Jeszcze większe wrazenie chyba zrobił na nas fakt, że budynek teatru obchodził właśnie swoją 40-tą rocznicę i serwowano darmowe wino:)
Tyle sie działo. Moze do zamknięcia biblioteki za 1,5 h uda mi się wyskrobać jeszcze z 1 zdanie to tego głupiego eseju (brrr)
Nara
Esme

8 lis 2007

Konto

Dawno, dawno temu licząc naiwnie że jak inni studenci Erasmusa dostaniemy pieniądze z programu, założyłyśmy sobie konta w estońskim banku. Za każdy miesiąc bank pobiera 5 koron za prowadzenie konta. Oto jak wygląda stan mojego konta na dziś.

Konta naszych rodziców też dziwnie zmalały przez te dwa miesiące, ale polecamy wszystkim wyjazd na erasmusa z naszej uczelni. Wszystko tam mają zorganizowane na tip top...
P.S. Ale jak kiedyś może jednak dostaniemy pieniądze, to dopiero będzie biba :D

Gytha

4 lis 2007

7 lies of student

1. Starting tommorow I won't drink.
2. Starting tommorow I will learn.
3. Thank you, I'm not hungry.
4. Yes, it is my project.
5. I passed all exams (to parents).
6. I've been at all of your lectures.
7. We will drink only one beer tonight.

So true... :)

3 lis 2007

Z ostatniej chwili

Właśnie wstałyśmy. Otwieramy rolete a tam... śnieg. Z deszczem czy nie, ale to zapowiedź nadchodzącej apokalipsy:)

Esme

2 lis 2007

Halloween

Tak więc. Ula wróciła. W środę. Szczęśliwa i radosna niczym górska nimfa lekko i z piesnia na ustach wysiadła z autokaru. Prawde mówiąc wypełzła wkurwiona tocząc pianę. Podróż była do bani. Na lotniskach uparli się żeby ją rewidować, co znacznie podniosło przyjemność lotu. Też zawsze podejrzewałam, że ma coś z terrorysty. W każdym razie udało jej sie dotrzeć wprost na imprezę. Ponieważ wiemy jak traktować strudzonych wędrowców w domu czekało na nią BOWLE. Nigdy wcześniej nie byłyśmy na "przebieranej imprezie" więc pełne ekstytacji w pocie czoła skrzętnie przygotowywałyśmy sie do wyjscia. Prawde mówiąc wybrałysmy najłatwiejsze rozwiązanie i ubrałyśmy się jak zdziry okraszając nasze lica zbyt duża ilością środków upiększających. Efekt być może będzie można zobaczyć na zdjęciach, jeśli tylko przypomnimy sobie kto je robił. Impreza jak impreza. Mnóstwo pijanych w 3 d...studentów, ino część w innych niż zazwyczaj odzieniach. W srodku była też możliwośc skorzystania z sauny, aleśmy nie skorzystały.
Nara
Esme