1 paź 2007

We did it... i inne takie

A było to tak.
Tartu ma swoją lokalną tradycję. Każdy student, który otrzyma ocenę niedostateczną z egzaminu i chce ją poprawić, musi przejść po betonowym łuku nad mostem Kaarsild (który ponoć ma szerokość pół metra). W praktyce wygląda to tak, że po przęśle chodzi każdy komu sie podoba lub też kto jest wystarczająco "pod wpływem" i nie w czasie sesji a w nocy. Mijały kolejne dni, coraz więcej naszych znajomych dokonało tego karkołomnego (dosłownie) czynu (i to po kilka razy) a my nic. Nasze racjonalne i zdroworozsądkowe podejście do życia uniemożliwiało nam zdobycie się na tak lekkomyślny czyn (tchórze z nas i tyle).







Któregoś pięknego wieczoru (dokładnie to w ostatnią sobotę), uraczone lokalnymi trunkami (w cenie 16 koron za puszkę) stwierdziłyśmy, że skoro inni mogą, to my też. Gnane jakimś nagłym impulsem wspięłyśmy sie na przęsło za chwilę wcześniej poznanym Węgrem i dumnie kroczyłyśmy balansując na wysokości, igrając z własnym życiem. No dobra, wejście na cholerne przęsło było prawie niewykonalne bo wpierw trzeba było się na nie wdrapać, a przypominam że do najtrzeźwiejszych nie należałyśmy. W sumie żałuję że nikt nie nagrał tych kilku prób wspięcia się. Wejście było straszne. Żadna z nas nawet przez chwilę nie myślała by popatrzeć w dół. Żeby było nam ciężej, to na samym szczycie grupa ludzi raczyła się bliżej nieokreśloną substancją, zajmując nam cholera miejsce do przejścia. Ponieważ nie ma tam za dużego pola manewru to musiałam się każdego z nich przytrzymać, wiec moja teoria jest taka, że na szczycie mostów siedzą ludzie spragnieni kontaktu fizycznego. Ale powróćmy do tematu. Samo zejście na szczęście nie było takie najgorsze. Ktoś jednak nad nami czuwał i tym razem obyło sie bez rozlewu krwi i połamanych kości. A teraz konkluzja. Ponieważ żadna z nas nie miała aparatu to musimy zrobić to jeszcze raz, bo tak. Mamy tylko jedno zdjęcie od Węgrów ale niewiele z niego wynika. Musicie uwierzyć na słowo, że to było na łuku mostu. Liczę na to, że ktoś nas powstrzyma.



Z tego miejsca składam serdeczne wyrazy ubolewania wszystkim tym, którzy zaczeli dzis rok akademicki.

Esme

11 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Congratulation Kasia!

Anonimowy pisze...

Za ten karkolomny czyn gratulacje należą się również Uli :)
Gratulacje Ula!

Anonimowy pisze...

Congratulation Ula

Anonimowy pisze...

Gratulacje Kasia! :)

Anonimowy pisze...

mhmm...to czas na marne slowo wykorzystywanego świadka wyczynów mostowych...jak na pierwszy raz i to z korkiem na szczycie poradziłyście sobie bezbłędnie:P!!!brawo!!!może następnym razem z wami tez się skuszę i będzie to już mój ostatni raz i z fotą?????

Anonimowy pisze...

I wish you would do it again, I may then just walk right behind you. :p

Anonimowy pisze...

To Andrea. Andrea i`m your greatest fan. You may not remember me, but that night togheter i gonna remember for the rest of my life. Love you

Anonimowy pisze...

I`m sorry Andrea! I did`nt know that somebode beside ya reads this blog! Now everybody knows... Well maybe that`s better? What do you think my little ponny? What do you recon?! Answer!! I cant stand the silence!

Anonimowy pisze...

Chcialbym powiedziec i zaraz wyrazic oburzenie. Ktos podszyl sie pod moja ksywke i podrywa Andree. Prosze zartwonisia o zaprzestanie tego procederu.

Anonimowy pisze...

To ty podszywasz sie pode mnie! To co zaszlo miedzy mna a Andrea to nie Twoja sprawa!! Precz! Won!

Anonimowy pisze...

No nareszcie!!! Gratulacje i witam w klubie zdobywców mostów.